czwartek, 25 grudnia 2014
Pisadło... Reaktywacja? Rewolucje...?
Długo mnie tu nie było, długo nie pisałem. Długo nie wyrzucałem z siebie słów, bólu i opowieści, ostatnio doszedłem do wniosku, że mi tego brakuje, bo to najprostsza forma odreagowania, czego obecnie bardzo potrzebuję. Zdałem sobie sprawę, że ten blog dawał mi kiedyś więcej niż mogłem się spodziewać, dawał mi spokój. Czas wyrzucić żal i odłożyć nerwy na bok, czas zostawić za sobą to wszystko, ot tak. Co takiego się dzieje? Sam nie wiem, chciałbym czegoś więcej niż mam, zacząłem zbierać na pierścionek zaręczynowy, dla najpiękniejszej kobiety na świecie, by mieć ją przy sobie już zawsze, już zawsze patrzeć w jej piękne brązowe oczy, na te nadęte, piegowate policzki.... Codziennie rano patrzeć jak wstaje i denerwować się gdy budzi mnie swoimi zimnymi dłońmi, wracając w nocy z pracy zastanawiać się czy dziś uda nam się jeszcze porozmawiać, czy może będzie już spać, czekać aż ją przytulę i powiem dobranoc, jak ma to miejsce każdej nocy. Chciałbym, by to trwało już zawsze, mieszkamy razem, dogadujemy się, ale ciągle czegoś brakuje w naszej relacji, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, którzy chcą spędzać czas ze sobą, nie zamykamy się też na innych, ale czasem wydaje mi się to jednostronne, jakby chwilami to pasowało tylko mi, ale po co wtedy przeprowadzka, wspólne mieszkanie i planowanie wspólnej przyszłości, wspólne odkładanie pieniędzy, wspólne święta...? Dobrze o tym "komuś" powiedzieć, dobrze wykrzyczeć swoje rozterki i po użalać się nad sobą...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)