środa, 28 listopada 2012
Sny
Zdarzają się różne sny, niektóre przyjemne, niektóre mniej, czasem są to wręcz koszmary, z których budzimy się z krzykiem, zlani potem. Czasami jednak, nie ma znaczenia czy to dobry czy zły sen, czasami liczy się jego intensywność. Czasami, raz na jakiś czas, może jeden raz w życiu zdarza się sen, tak realny, że wydaję się być rzeczywistością, sen po którym człowiek nie wie, co jest prawdą, a co jest fikcją. Ja dziś miałem taki sen, sen tak niesamowicie realny, że do tej pory zastanawiam się czy może nie był on prawdą. Nie było to nic szczególnego, żaden koszmar, ani nic szczególnie dobrego i może właśnie dlatego tak ciężko przejść nad nim do porządku dziennego.
niedziela, 11 listopada 2012
Kalectwo
Ostatnio spotkałem kilka różnych osób, każda z tych osób była inna i dziwna pod innym względem, jedyne co łączy te osoby pomimo zupełnie innych charakterów, wyglądu, płci czy wieku, to emocjonalne kalectwo. Poznałem piękną dziewczynę, która nigdy nie była zakochana, która nie odczuwa, a przez to nie okazuje uczuć, sympatii, współczucia, niczego... Jej kalectwo polega na tym, że ona bardzo chciałaby się zakochać, zatęsknić za kimś, poczuć motyle w brzuchu, ale nie potrafi, nie jest w stanie nic z tym zrobić, bo niby jak..? Drugą osobą okaleczoną emocjonalnie jest, chłopak, którego poznałem na imprezie w zeszłym tygodniu, na pozór normalny facet, inteligenty, zabawny, jaka jest jego wada? On zakochuje się co chwila, wystarczy randka, lub dwie, zaczyna mu zależeć i nie może się tego pozbyć, choć bardzo chciałby być normalny, wyczuć, że dziewczyna umówiła się z nim na drugą randkę, ale jej nie zależy, że nic z tego nie będzie, ale on zwyczajnie tego nie potrafi. Ostatnią dziwnie skrzywdzoną emocjonalnie przez los osobą jest dziewczyna, z którą poznał mnie kolega. Skromna, cicha, nieśmiała, wstydliwa, to wszystko dziś normalne, ale nie tak jak u niej. Jej normalny nastrój to depresja, ciągle obwinia się o wszystko co robi, obiecała sobie, że będzie mówiła to co myśli, robi to, a później płaczę, że to zrobiła... Zastanawiam się, dlaczego tak jest, dlaczego są ludzie tak bardzo wypaczeni, wypaczeni nie ze swojej winy, na pozór normalni ludzie, chcący tylko być szczęśliwi, a później okazuje się, że oni nawet nie potrafią rozpoznać szczęścia, bo mają "wadę produkcyjną", podejmują decyzję tylko i wyłącznie w oparciu o analizę sytuacji, bez uczuć i emocji, może to i zdrowe, ale czy czasem nie warto posłuchać serca, zamiast rozumu...?
piątek, 9 listopada 2012
Rozliczenia...
Choć nigdy tego nie przeczytasz, winien jestem Ci przeprosiny. Przeprosiny, za to jakim się stałem, przeprosiny, za to kim Ty przeze mnie się stałaś. Powinienem Cię przeprosić, za te wszystkie kłamstwa wypowiedziane, dla chwili spokoju, za te wszystkie niezrealizowane plany i marzenia. Powinienem Cię przeprosić, za to, że kłamałem od samego początku, że nie zrobiłem tego o co prosiłaś i porównywałem Cię do ideału. Kiedyś się spotkamy, za kilka lat, gdy emocje już opadną, gdy spojrzymy na siebie bez gniewu, zawiści, jedynie z sentymentem, staniesz naprzeciw mnie, w sali pełnej ludzi, w pięknej balowej sukni, wymienimy się spojrzeniami, podejdę do Ciebie, nie przywitam się, nie zapytam co u Ciebie, powiem tylko jedno... Przepraszam, że zmarnowałem Twój czas.
sobota, 3 listopada 2012
Przewrotny los...
Został zaproszony na spotkanie klasowe, na którym w końcu miało być więcej niż cztery osoby. Okazało się , że faktycznie tym razem przyszli prawie wszyscy, najbardziej zdziwił się na widok swojej byłej dziewczyny, której od matury nikt nie widział, ucieszył się, że ją widzi, nic do niej nie czuł, ale dawno jej nie widział, a ona zawsze opowiadała ciekawe historie. Zapytał więc co u niej, z początku, nie chciała nic powiedzieć, naciskał więc "przecież taki lekkoduch jak Ty, zawsze coś robi, zawsze ma coś do powiedzenia. Zgodziła się, okazało się, że ma chłopaka na poważnie, bierze ślub, buduję dom. Zrobił wielkie oczy, napili się za jej szczęście. Jego samotne ostatnie życie, przestało być szokujące, wobec takim wieściom. Jego znajomi szybko uciekli do domu, niektórzy dojeżdżali, a to był ich ostatni autobus, a inni wracali na swoje studia, już następnego ranka, nie chciał jednak iść do domu, postanowił znaleźć jakąś znajomą twarz i przyłączyć się do ich grupy. Daleko nie trzeba było szukać, szybko zauważył jedną ze swoich najładniejszych koleżanek, na parkiecie, popatrzył na nią chwilę uśmiechając się, gdy go zobaczyła na jej twarzy, pojawił się wielki uśmiech, a po krótkiej chwili, błaganie o pomoc. Zostawił więc swoje rzeczy podszedł i odbił partnerkę.- Aż tak było źle?- zapytał.
-Wszystko byłoby spoko, gdyby był mniej napalony, zaczynałam się bać.
-Zawsze do usług.
Zaprowadziła go na swoją lożę, usiadł obok innej koleżanki poznanej na jakiejś wakacyjnej imprezie, porozmawiali przez chwilę, śmiali się jak zwykle, gdy się spotykali, przyszedł jej chłopak i poszli zatańczyć. Porozglądał się przez chwilę i spostrzegł kolejną znajomą, tym razem wampirzycę, zatańczył z nią kilka piosenek, pośmiali się, zrobiło jej się gorąco, postanowiła chwilę odetchnąć, w tej chwili dostał potężnego kuksańca. Odwrócił się, niemal zmotywowany do walki, okazało się jednak, że to tylko jego była dziewczyna z liceum, zdziwił się, w końcu po rozstaniu nigdy ze sobą nie rozmawiali. Poprosił ją do tańca, tańczyli przez kilka godzin bez przerwy, rozmawiali i dobrze się bawili, dziwnie czuł się z tym, że gdy byli razem nie potrafili się razem bawić, coś im zawsze w sobie przeszkadzało, ale nie tej nocy, tej nocy władali parkietem, byli wyznacznikiem, tego jak powinno się tańczyć, jak powinno się bawić. Wracając do domu, wcześnie rano, zastanawiał się nad tym wszystkim co się stało w ostatnich dniach, w przeciągu kilku dni, napisała do niego dziewczyna, która była niegdyś dla niego wszystkim, spotkał dwie swoje byłe dziewczyny, z którymi naprawdę dobrze się bawił. Do tego, wielkie wrażenie, zrobiły na nim znajome, z którymi tańczył... "Chyba powinienem przestać myśleć..."- powiedział do siebie cichutko, a potem zasnął.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

