niedziela, 23 września 2012
Sweet home alab... blokowisko
Codziennie wychodząc z domu w porannych godzinach widzę tych samych ludzi, do których się uśmiecham i mówię "dzień dobry", mijam starszego Pana sprzedawcę na miejscowym bazarku ładującego jajka do swojego transita, mijam sąsiadów na schodach, to zaczepię to porozmawiam. Odwiedzę Panią ze sklepu i doniosę te 25 gr, których wczoraj mi zabrakło, przejdę przez tunel spotkam kolegów, choć jest 7:13, wciąż są na kacu, a już na haju, jak codziennie chcą pożyczyć trochę grosza, przynajmniej nie kłamią, od razu mówią, że trzeba im na piwo. Te same dresy co wczoraj i przedwczoraj, odkąd pamiętam, odkąd nadali mi ksywkę, dziwnie jest mi na nich patrzeć, wciąż młodzi, a tak wyniszczeni, pijący, palący, nie tylko papierosy, codziennie, nałogowo, z wyrokami na karku. Pomyśleć, że mógłbym być dzisiaj jednym z nich, kiedyś wszyscy dobrze zapowiadający się młodzi ludzie, ambitni, z marzeniami, z tytułami na koncie, razem z nimi wygrywałem turnieje, razem z nimi grałem w klubie, niegdyś dałbym się za nich pokroić. Dawniej przyjaciele, dzisiaj smutny obraz tego kim mogłem się stać... Codziennie patrzę w lustro, spoglądam sobie w oczy i mimo, że nie widzę tam milionera, ani modela, to jestem z siebie dumny, jestem dumny z tego, że wciąż są ludzie, którzy we mnie wierzą, jestem dumny, że udało mi się wyrwać z tego blokowiska...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Podoba mi się twój styl pisania, przyjemnie to się czyta i widać, że masz talent do opisywania różnych rzeczy. Co do samego tekstu, to czasem tak jest, że ludzie, którzy dobrze się zapowiadają trafiają na dno, bo tracą swoje wartości, cele i marzenia. Obym ja ich nie straciła :3
OdpowiedzUsuń+http://dziwnainaczej.blogspot.com/
to raczej nie ja, bo obecnie jestem tu drugi raz, ale spoko.
Usuń