wtorek, 25 września 2012

Złe wiadomości

Czasami zdarza się tak, że otrzymujemy złe wiadomości, dotyczą one nas samych lub naszych bliskich, a bardzo często wywracają nasz świat do góry nogami. Sam ostatnio otrzymałem złą wiadomość, nie dotyczyła mnie, przynajmniej bezpośrednio, chodziło o mojego dziadka, skierowany do szpitala na badanie płuc, był dziwnie niespokojny, nie tylko on ale także i babcia, zastanawiało mnie to, bo choć wiem, że nie jest z nim najlepiej, nie wyobrażałem sobie, że coś może być nie tak. Szybko zostałem sprowadzony na ziemię, rozmawiając z lekarzem dyżurnym o stanie, seniora usłyszałem, że to coś poważnego, nawet bardzo poważnego, usłyszałem że zmiany w płucach są tak duże, że nie potrwa to już zbyt długo.
- Pana dziadek, ma raka, nie wiemy jeszcze tylko jakiego rodzaju.
Pani doktor była załamana, przekazała tego dnia piątą złą wiadomość rodzinie pacjentów, wyraźnie nie była w stanie sobie z tym poradzić, wyszedłem z gabinetu widząc, łzy napływające jej do oczu, każdy potrzebuje w trudnej chwili odrobinę prywatności, wyszedłem z oddziału, poszedłem odetchnąć świeżym powietrzem, wiedziałem że zaraz muszę wrócić do sali, w której położony został dziadek, któremu na polecenie babci nie wolno było nic powiedzieć. Usiadłem na ławce pod szpitalem, patrząc na wielki parking i przejeżdżające obok wejścia samochody, których leniwi kierowcy liczyli na miejsce jak najbliżej wejścia. Przez chwile miałem łzy w oczach, poczułem się załamany, zadzwoniłem do matki, powiedziałem jej jaki jest "wyrok", niemal usłyszałem łzy spływające po policzkach, rozłączyłem się, wziąłem głęboki oddech, postanowiłem sobie, że będę przy nim, że jako jedyny będę go traktował tak jak dawniej, jako jedyny nie będę dawał mu siłę, będę w niego wierzył, będę trwał przy nim, zachęcał go do walki. W końcu do póki walczysz jesteś zwycięzcą."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz