niedziela, 28 października 2012
Lata lecą...
Jesteś sobie, żyjesz, przeżywasz różne chwile, wydaje Ci się, że się zmieniasz, dorastasz, że jeszcze dwa lata temu byłeś innym człowiekiem i wtedy coś się dzieje, coś czego nie można opisać słowami, coś dziwnego. W Twoim życiu, pojawia się ktoś, kto zniknął z niego jakiś czas temu, zaczynasz się zastanawiać, co by było gdyby, kim dzisiaj byś był, jak potoczyłyby się Twoje losy, sięgasz wstecz pamięcią i nagle uświadamiasz sobie, że poza tą twardą, zewnętrzną skorupą, która z każdym dniem stawała się grubsza, w środku wcale się nie zmieniłeś, uświadamiasz sobie, że wciąż pragniesz tego samego co dawnej, że wciąż masz takie same marzenia jak dawniej, że wciąż jesteś tym samym człowiekiem, tylko w innym, starszym, może grubszym, może chudszym, może już łysiejącym, może bardziej zmęczonym ciele, ale Twoja osobowość i Twój charakter wciąż pozostał niezmienny... W tej chwili uświadamiasz też sobie, że wolisz posiedzieć w domu przed komputerem, rozmawiając z tą osobą, niż wyjść z przyjaciółmi, ale to nic złego, to po prostu tęsknota...
wtorek, 23 października 2012
Nadzieja? P....
Dziś pierwszy raz w życiu tak się poczułem, dziś pierwszy raz w życiu miałem tak wielki mętlik w głowie, że nie potrafiłem poprawnie wypowiedzieć zdania. Wszystko zaczęło się kilka lat temu, poznałem dziewczynę, wtedy jeszcze nie wiedziałem jaka będzie dla mnie ważna, wszystko szło dobrze, nawet bardzo dobrze, zależało nam na sobie, aż nagle wszytko się skończyło, tak po prostu, jakby pstryknięcie palcami, koniec. Co dziwne czar nie prysł, magia jak się okazało wciąż była w nas. Udało się zdusić uczucie, które wtedy powstało, ale wracało ono co jakiś czas, wciąż silniejsze i silniejsze. Cóż powracało tak przez ponad dwa lata, aż do dziś. Dziś dostałem od niej wiadomość, wiadomość która nic nie wyjaśnia, ale jest tak emocjonalna, jej treść to swego rodzaju zakończenie, tego co między nami było, ale jest w nic coś, co pozwala mi wciąż mieć nadzieję, bo do dziś o niej myślę. Po jej przeczytaniu, sam nie wiem dlaczego, trząsłem się, byłem szczęśliwy, jak nigdy dotąd, jakby to wszystko nie miało znaczenia i mimo, że zawsze doradzam wszystkim "nie wchodź, nigdy dwa razy do tej samej rzeki", to była to najpiękniejsza, najinteligentniejsza i najwspanialsza rzeka mojego życia i do dziś na prawdę, ale na prawdę nie wiedziałem, że czuję do niej coś tak, mocnego, coś tak wielkiego, coś tak wspaniałego.... Nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, nawet jeśli to koniec, to wreszcie po tak długim czasie, ostatecznie się rozstaniemy, tym razem na zawsze, a to będzie już jakiś początek... A teraz siedzę i czekam na jej odpowiedź, na to że wciąż o niej myślę...
sobota, 20 października 2012
Życie...
Dziś zrozumiałem, że dotychczas źle patrzyłem na życie. Moim wyobrażeniem życia był jeden kłębek wełny, kłębek który był tak poplątany, że nie wiadomo co przyniesie jutro, jednak parę dni temu zdarzyło się coś, co doprowadziło mnie do dzisiejszych rozmyślań. W jednym z ulubionych pubów, spotkałem pewną dziewczynę, wydawała się znajoma, ale nie byłem pewien czy mam rację, postanowiłem jednak podejść i zapytać, okazało się, że faktycznie jest to moja przyjaciółka, którą poznałem w gimnazjum, a która cztery lata temu wyjechała daleko stąd, a nasz kontakt się urwał. Byliśmy kiedyś na prawdę blisko, bez żadnych podtekstów, czysta przyjaźń, wiedzieliśmy o sobie wszystko, byliśmy dla siebie wszystkim, tyle że nasze serca nie grały tej samej melodii. Pomyśleć, że poznaliśmy się na jakiejś żałosnej prezentacji, mającej nas zachęcić do wyboru, szkoły zawodowej, wtedy robiło się wszystko, byleby tylko nie być na lekcjach... Umówiliśmy się na spotkanie, usiedliśmy na ławce i po prostu zaczęliśmy rozmawiać, jak gdyby nigdy nic, jak gdyby to minęły nie cztery lata, a cztery dni. Po wyjeździe na studia mojego najlepszego przyjaciela, czułem się troszkę zanudzony tym co się dzieje w moim mieście, wygląda na to, że jednego z przyjaciół straciłem, a drugiego odzyskałem. To doprowadziło mnie do przemyśleń, że życie każdego człowieka, to nie jedna nitka wełny ciągnąca się przez wzloty i upadki, wyżyny i doliny, ale że są to miliony połączonych ze sobą poplątanych dróg osób, które zmieniają się pod wpływem naszego zachowania, oraz zachowania innych ludzi. Może, gdybym nie powiedział kiedyś dawno temu pewnej Patrycji, że tak bardzo mi na niej zależy, a poczekał z tym trochę dłużej, może nie oddałaby się pierwszemu lepszemu na ławce pod biedronką, w środku nocy. Może, gdybym nie pojechał wtedy do Warszawy kilka dni temu miałbym 5 rocznicę mojego związku, może... Po prostu są chwile, w których nieświadomie bardzo mocno zmieniamy historię życia innych ludzi, ludzi których często nie dostrzegamy....
środa, 17 października 2012
Romantyczna dusza..
Mimo, że żyjemy w XXI wieku, w którym konsumpcjonizm to wartość nadrzędna, to wciąż istnieją ludzie, żywcem wyrwani z przeszłości, to nie obraza, wręcz przeciwnie, oznacza to, że wciąż są z nami ludzie, dla których ważne są takie wartości jak miłość czy przyjaźń, często nazywamy ich romantykami, każda mężczyzna zostaje nim na pewnym etapie swojego życia, jedni z tego wyrastają, w innych to pozostaje na zawsze. Do dziś nie wiadomo, która postawa jest lepsza, wiadomo tylko, że tych romantycznych jest mniej i może to zabrzmi głupio, ale ja chyba także zaliczam się do te grupy. Jestem marzycielem i niepoprawnym optymistą, w końcu przed dzisiejszym meczem Polski z Anglią obstawiałem remis lub zwycięstwo biało-czerwonych, ale wracając do tematu uwielbiam rozmyślać i marzyć, sprawiać niespodzianki, dawać prezenty, nie dla satysfakcji, nie dla szpanu, ale dla tego szczerego uśmiechu i błysku w oku jaki się wtedy pojawia, mówi się, że każda dziewczyna marzy o wielkim ślubie, gdzie będzie księżniczką, to chyba prawda... W każdym razie żaden facet nie jest księżniczką i nie powinien wybiegać ze swoimi myślami, aż tak daleko, ale mógłby zaplanować swoją wymarzoną randkę, czy sposób w jaki chciałby oświadczyć się swojej wybrance w przyszłości... Kiedyś będąc w poważnym i długim związku zastanawiałem się nad tym, doszedłem do wniosku, że najlepszym sposobem na oświadczyny jest spełnienie jednego ze swych marzeń, otóż jako mały chłopczyk bardzo chciałem być rycerzem, bohaterem ratujący pięknie niewiasty z rąk złego czarnoksiężnika, więc, gdy będę chciał się oświadczać, wynajmę zbroję, wynajmę białego konia, przyjadę do niej niczym sam Sir Lancelot, zeskoczę z mojego wspaniałego wierzchowca, podniosę przyłbicę i zapytam "wyjdziesz za mnie?". Dziwne, że nie zaplanowałem idealnej randki, ale każdą randka jest idealna, kiedy dobrze się bawisz, kiedy robisz coś co lubisz. Mam przyjaciela, straszny pacan, zupełnie jak ja (....), w każdym razie ma on dziewczynę, to już ponad dwa lata, zamieszkali razem, kiedyś zapytałem go "Co dzisiaj robisz?", odpowiedział mi, że jest bardzo nieszczęśliwy, ponieważ musi iść ze swoją dziewczyną na spacer, "a co w tym złego, nie kochasz jej, nie lubisz jej?" zapytałem. Nienawidzę spacerów, nienawidzę chodzić, mogę biegać, grać w siatkówkę czy nogę, ale nienawidzę biegać, wszyscy nasi wspólni znajomi zgadzamy się, że nie są idealną parą, w końcu ona zmusza go do spacerów, ale chodzi o to, że każdy powinien mieć kogoś, kto do niego pasuje, kogoś kto nie lubi spacerów, kogoś kto kocha siatkówkę, kogoś kto kocha leżeć w łóżku cały dzień i oglądać seriale. Poza tym nie trzeba kupować kwiatów i czytać wierszy aby być romantykiem, wystarczy pomysł i wiara w prawdziwą miłość, wystarczy nauczyć się grać na gitarze i zaśpiewać Lady Pank- Zawsze tam gdzie Ty, wystarczy z tym nie walczyć, wystarczy się temu poddać, a pomysły na wspaniałą randkę przyjdą same, bo w końcu nawet jedzenie pierogów w środku nocy, pod gołym niebem, będąc do kogoś przytulonym może być romantyczne.
poniedziałek, 15 października 2012
Pogrzeb
Zdarzyło się to już jakiś czas temu, wrócił przed chwilą z długich i męczących zakupów, ledwo zdążył włączyć swoją kilkuletnią konsolę, usiąść wygodnie w fotelu, gdy zadzwonił telefon, jego siostra:
-Cześć, widziałeś już klepsydrę?
-Jaką klepsydrę?- zapytał.
-Dziadek Miron nie żyje, pogrzeb jest w sobotę, co robimy?
-Muszę się zastanowić, sama wiesz jak jest, nie jestem pewny, czy powinniśmy iść na pogrzeb całkowicie obcego człowieka...
Rozłączył się, wyłączył konsolową wersję bijatyki, zaczął myśleć, co powinien zrobić.
Zdecydował, że pójdzie na ten pogrzeb, ostatecznie z całej rodziny jego ojca, to dziadek był najnormalniejszy, przynajmniej tak słyszał, bo sam go nie pamiętał.
Trzy dni później, o tej samej porze był już na cmentarzu, czekając na rozpoczęcie się ceremonii, nie odważył się wejść jednak do środka, stał przed wejście i z bezpiecznej odległości wpatrywał się w małą jasną trumnę, porozglądał się trochę, ale nie natrafił na nikogo, kogo by znał, nie wiedział, kim są ludzie zgromadzeni w kilku pierwszych rzędach. W pewnym momencie, wszyscy wstali, odwrócili się zobaczyli go, szybko się rozglądnął po ich spojrzeniach, zdał sobie sprawę, że nie jest mile widzianym gościem, podobnie jak wszyscy jego bliscy, to jednak go nie zniechęciło, przyglądał się im najłagodniejszym możliwym spojrzeniem. Odsunął się na bok i pozwolił im wyjść z kaplicy, w pewnym momencie zobaczył swojego ojca, zdawało mu się, że go nienawidzi, ale to, że on nawet na niego nie spojrzał zabolało, zabolał po raz kolejny, "to właśnie za to Cie nienawidzę", pomyślał. Cały kordon odprowadzający zmarłego, do miejsca jego ostatniego spoczynku ruszył, a on wciąż stał i wpatrywał się w pustą już kaplicę, w miejsce, gdzie stał jego ojciec, gdzie nawet na niego nie spojrzał. Po chwili ruszył, trzymał się jednak tyłu, doszli do końca cmentarza, do ostatniego miejsca na nim, tam właśnie został pochowany. Stanął za wszystkimi, patrzył jak kolejne łopaty ziemi spadają na trumnę, patrzył na swojego ojca, zastanawiał się, czy będzie miał na tyle przyzwoitości, że chociaż do niego podejdzie, że chociaż na niego spojrzy, nie interesował go pogrzeb, ani żadni inni ludzie, zwracał tylko uwagę na to co robi ten człowiek, którego ledwo rozpoznał, ale nie podszedł, nawet nie spojrzał, na jego twarzy było jednak widać smutek, co utożsamił ze stratą ojca, oraz wstyd, to utożsamił, ze swoim moralnym zwycięstwem, zachował się tak jak powinien, a jego ojciec tego nie potrafił. Wtedy zdał sobie sprawę, że to co czuje do ojca, to nie nienawiść, ale pogarda i obojętność. Dziś już wie, że nie jest taki jak on, że nigdy nie będzie, że jest lepszy, to go buduję, dodaję mu siły na każdy dzień życia.
-Cześć, widziałeś już klepsydrę?
-Jaką klepsydrę?- zapytał.
-Dziadek Miron nie żyje, pogrzeb jest w sobotę, co robimy?
-Muszę się zastanowić, sama wiesz jak jest, nie jestem pewny, czy powinniśmy iść na pogrzeb całkowicie obcego człowieka...
Rozłączył się, wyłączył konsolową wersję bijatyki, zaczął myśleć, co powinien zrobić.Zdecydował, że pójdzie na ten pogrzeb, ostatecznie z całej rodziny jego ojca, to dziadek był najnormalniejszy, przynajmniej tak słyszał, bo sam go nie pamiętał.
Trzy dni później, o tej samej porze był już na cmentarzu, czekając na rozpoczęcie się ceremonii, nie odważył się wejść jednak do środka, stał przed wejście i z bezpiecznej odległości wpatrywał się w małą jasną trumnę, porozglądał się trochę, ale nie natrafił na nikogo, kogo by znał, nie wiedział, kim są ludzie zgromadzeni w kilku pierwszych rzędach. W pewnym momencie, wszyscy wstali, odwrócili się zobaczyli go, szybko się rozglądnął po ich spojrzeniach, zdał sobie sprawę, że nie jest mile widzianym gościem, podobnie jak wszyscy jego bliscy, to jednak go nie zniechęciło, przyglądał się im najłagodniejszym możliwym spojrzeniem. Odsunął się na bok i pozwolił im wyjść z kaplicy, w pewnym momencie zobaczył swojego ojca, zdawało mu się, że go nienawidzi, ale to, że on nawet na niego nie spojrzał zabolało, zabolał po raz kolejny, "to właśnie za to Cie nienawidzę", pomyślał. Cały kordon odprowadzający zmarłego, do miejsca jego ostatniego spoczynku ruszył, a on wciąż stał i wpatrywał się w pustą już kaplicę, w miejsce, gdzie stał jego ojciec, gdzie nawet na niego nie spojrzał. Po chwili ruszył, trzymał się jednak tyłu, doszli do końca cmentarza, do ostatniego miejsca na nim, tam właśnie został pochowany. Stanął za wszystkimi, patrzył jak kolejne łopaty ziemi spadają na trumnę, patrzył na swojego ojca, zastanawiał się, czy będzie miał na tyle przyzwoitości, że chociaż do niego podejdzie, że chociaż na niego spojrzy, nie interesował go pogrzeb, ani żadni inni ludzie, zwracał tylko uwagę na to co robi ten człowiek, którego ledwo rozpoznał, ale nie podszedł, nawet nie spojrzał, na jego twarzy było jednak widać smutek, co utożsamił ze stratą ojca, oraz wstyd, to utożsamił, ze swoim moralnym zwycięstwem, zachował się tak jak powinien, a jego ojciec tego nie potrafił. Wtedy zdał sobie sprawę, że to co czuje do ojca, to nie nienawiść, ale pogarda i obojętność. Dziś już wie, że nie jest taki jak on, że nigdy nie będzie, że jest lepszy, to go buduję, dodaję mu siły na każdy dzień życia.
piątek, 5 października 2012
Przyjaciółki...
Umówił się z koleżankami na piwo, chcieli sobie powspominać stare, szkolne czasy, to jak dobrze się kumplowali, jak zawsze potrafili się rozbawić. Ich drogi się rozeszły. Studia, zdarza się, grunt, że będą mogli sobie pogadać. Wysłuchiwali siebie nawzajem, opowiadali jak to jest, na architekturze, ekonomii i administracji, kto ma ile nauki, kto jakich ludzi poznał, kto w kim się zakochał. Przyjacielska pogawędka szybko się skończyła, odprowadził je na autobusy, sam ruszył w stronę domu, gdy nagle z jednego z lokali wypadła grupa koleżanek jego byłej dziewczyny, wołając go, "oho będą kłopoty"- pomyślał. Nie zwykł jednak udawać, że kogoś nie widzi, lub nie słyszy, przynajmniej jeśli taka osoba pojawia się w obrębie pięciu metrów od niego. Przystanął więc i powitał je serdecznym uśmiechem. Spodziewał się awantury i głosów typu: "jak mogłeś jej to zrobić?", "Ty draniu", zdziwił się więc gdy kilka z nich rzuciło mu się na szyję przy powitaniu, stał tak przez chwilę zbaraniały, po czym został wciągnięty do lokalu, posadzony na środku loży, nie padło ani jedno pytanie, słyszał tylko głosy, "bardzo dobrze, że ją zostawiłeś...", nie wiedział co się dzieje, patrzył na koleżanki, jak na stworzenia z innej planety, a one zdawały się to ignorować, rozumiejąc jego zdumienie. Otrząsnął się i zapytał:
- "ale przecież, jesteście jej koleżankami, jak możecie mówić, że dobrze zrobiłem?",
-"nawet nie wiesz, jaką ona tera jest suką, rzuca się na każdego faceta jakiego spotka, mści się na całym gatunku, za to że z nią zerwałeś."- odpowiedziała jedna z nich. zdziwiło go to, postanowił zostać, zamówić piwo i słuchać co jeszcze mają mu do powiedzenia. Wypili jeszcze po kilka piw, on posłuchał o tym, jakie głupoty może zrobić kobieta. Z mocno poprawionym humorem poszedł do domu, położył się na łóżko, popatrzył w sufit i pomyślał: "podjąłem słuszną decyzję"
- "ale przecież, jesteście jej koleżankami, jak możecie mówić, że dobrze zrobiłem?",
-"nawet nie wiesz, jaką ona tera jest suką, rzuca się na każdego faceta jakiego spotka, mści się na całym gatunku, za to że z nią zerwałeś."- odpowiedziała jedna z nich. zdziwiło go to, postanowił zostać, zamówić piwo i słuchać co jeszcze mają mu do powiedzenia. Wypili jeszcze po kilka piw, on posłuchał o tym, jakie głupoty może zrobić kobieta. Z mocno poprawionym humorem poszedł do domu, położył się na łóżko, popatrzył w sufit i pomyślał: "podjąłem słuszną decyzję"
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

