czwartek, 12 lipca 2012

Błysk dawnego geniuszu

Jakiś czas temu był piłkarzem, do dziś na osiedlu przy wieczornym piwie pod sklepem poruszało się temat jego ciężkiej kontuzji i jak daleko mógłby dojść gdyby nie ona. W wieku 15 lat debiutował w drużynie seniorów swojego klubu, to było dla niego wielkie przeżycie, w końcu w pierwszym meczu strzelił gola, wtedy poczuł wsparcie kibiców i trenera. Jedyne co potrafił robić na boisku to strzelać z daleka i podawać i z tego był znany, zapytany o to co robi na boisku odpowiedział kiedyś, ja nie lubię mieć piłki przy nodze, dryblować, czy biegać jak opętany, do mnie należy te dwie może trzy sekundy pomiędzy obroną a atakiem, najpiękniejsza akcja dla mnie jest kiedy dostaję piłkę odwracam się i rozglądam jednocześnie, widzę nadbiegającego z przeciwka obrońcę, markuję podanie, obrońca rusza się w lewo, podaję z klepki do kolegi oddalonego o pięć metrów i ruszam przed siebie, mijam obrońcę tak blisko jak tylko się da, wytrącam go z biegu, robię dwa może trzy kroki piłka do mnie wraca, widzę już wszystko, napastnik wybiega między obrońców, gram 30 metrową piłkę, słyszę jak cisza zmienia się w krzyk, w napięcie, w oczekiwanie, mija sekunda może dwie, napastnik strzela gola, wtedy trybuny krzyczą, bohaterem jest napastnik, jednak on nie biegnie kłaniać się kibicom, a podbiega do mnie i dziękuje mi za podanie. 5 lat po kontuzji kolega zaprosił go na mecz sparingowy, brakowało im rozgrywającego, pomyślał, a dlaczego nie, pojadę. W trakcie rozgrzewki nie wychodziło mu prawie nic, trener przyglądał się mu, jakby skądś go kojarzył, ale próbował sobie przypomnieć. Zaczął się mecz, dostał piłkę balansem ciała minął jednego z rywali i oddał plasowany strzał, piłka leciała między obrońcami, żaden z nich jej nie dosięgnął, nawet bramkarz nie dał sobie rady, uderzyła w słupek i wyszła w boisko. Popatrzył w niebo myśląc, chyba coś mi w tych nogach jeszcze zostało. W 67 minucie miał już schodzić z boiska, jednak sędzia nie pozwolił na zmianę w tym momencie, dostał piłkę na środku boiska, odwrócił się dostrzegł skrzydłowego uciekającego obrońcy, wypuścił sobie piłkę i podciął ją, leciała długo, jeden z jego rywali krzyknął tylko "o kuuuuurwa", piłka wylądowała na nodze, biegnącego pomocnika, ten wypuścił ją sobie na środek i uderzył w długi róg, pozostawiając bramkarza bez szans. Zszedł z boiska, zmęczony i szczęśliwy. Trener spojrzał na niego i zapytał, ile masz lat?
-20 odpowiedział.
-Jesteś tym chłopakiem, który grał kiedyś w Sanie prawda?
-Tak to ja.
-Szkoda twojej nogi, dalej masz w sobie to coś, chciałbym Cię w drużynie, a fajnie się grało?
-Bardzo fajnie, ale powinniście wzmocnić prawą obronę.
-Wiem, pracuję nad tym, a coś szczególnie Ci się spodobało dzisiaj?
-Tak, kiedy piłka leciała do Miśka, to długie Kuuuurwa, to był chyba wyraz szacunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz