środa, 18 lipca 2012

Próba

Poszedł z przyjacielem nad rzekę, nie po to aby pływać, nie po to aby się opalać, poszli tam się napić, otworzyli butelkę whiskey, nalali do plastikowych kubeczków, jak zwykle mieli to w zwyczaju, dolali jakiejś koli i pili, śmiali się ze swojej dekadencji, a raczej zepsucia, ale dekadencja lepiej brzmi. Szybko opróżnili butelkę, potem pili już tylko piwo, w pewnym momencie jeden z nich powiedział, że wciąż myśli o tej dawnej dziewczynie, ale że nie ma z nią już żadnego kontaktu, że to bez sensu, ale że to już na zawsze w nim zostanie. Zastanowili się chwilę, po czym jeden z nich podniósł pustą już butelkę, mówiąc
- "napisz list, włóż go tutaj, jeśli macie być razem to jakimś cudem ona go przeczyta". Kilka dni później list był gotowy, napisany, zamknięty w butelce, tylko on wiedział, co jest tam napisane, wziął butelkę stanął nad brzegiem rzeki, wpatrywał się w nią, jakby była zaczarowana, minęło kilka chwil, a on nie wiedział co zrobić z butelką. Spojrzał w niebo, na gwiazdy i świecący księżyc, wziął zamach i rzucił butelką tak mocno jak tylko mógł, wpadła do wody popłynęła z prądem, a on patrzył, bez nadziei, bez łez i smutku, patrzył wiedząc, że znów w tym miejscu wszystko się kończy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz