wtorek, 10 lipca 2012

Perfekcyjne szaleństwo

Do pełni szczęścia brakowało mu chwili zapomnienia. Od dawna marzył o tym by spędzić choć jeden szalony dzień, bez myślenia o konsekwencjach, wziął więc przyjaciela "pod pachę" i pojechali do Krakowa. pięć godzin i byli na miejscu pierwsze co zrobili to zamówili 60 cm pizzę, która wystarczyła im na 3 posiłki, kupili bilety tramwajowe i pojechali do starego, zalanego wodą kamieniołomu, po drodze zahaczyli o jedne z hipermarketów, gdzie zostawili wiadomość, iż poszukują słońca, zostawili swój numer telefonu, niestety nikt nie oddzwonił. Obiecał nie pewniej przyjaciółce, że nie będzie skakał, to też tylko obserwował innych skaczących z 10 metrów ludzi, sam zdecydował się na pływanie i sączenie piwa, w miłej atmosferze rozmawiając z jedną z nowo poznanych kumpeli swojego najlepszego przyjaciela. Rozmawiali długo i szczerze śmiejąc się z wad swoich i pozostałych obecnych przyjaciół, w końcu położyli się na wysuniętej półce skalnej zanurzonej w wodzie, prawie jak Malediwy, pomyślał i uśmiechną się. Znużeni parzącym słońcem wrócili do miasta, gdzie czekał na nich mecz polskich siatkarzy walczących o złoty medal ligi światowej, zwycięstwo zostało sowicie, oblane, bo o takie właśnie zabawy prosił kibiców, Bartosz Kurek, MVP całego turnieju Final Six, wtedy zrodził się dziwny pomysł, postanowili najpierw zagrać w "Skłosza", w 12 metrowym pokoju, szybko okazało się, że prędzej się pozabijają, postanowili udać się na parking pobliskiego marketu, dość chwiejnym krokiem dotarli na miejsce, gdzie rozwieszając papier toaletowy między słupami, rozgrywany został "finał wimbledonu", na betonowej nawierzchni, w pewnym momencie obsługa krakowskiego hipermarketu wyszła zobaczyć co się dzieje, w kilkanaście osób obserwowali poczynania czwórki walczących osób, gdy opadli z sił usiedli na 4 miejscach parkingowych wysłuchując śmiechów i owacji podziwiających, ukłonili się i wciąż chwiejnym krokiem wrócili, do 12 metrowego pokoju, gdzie dokończyli pozostały alkohol i położyli się spać, pomyślał sobie, to był dobry dzień, oby było takich więcej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz